23-09-2010, 00:00
Towarzystwo Ubezpieczeniowe zawsze uwiarygodnia decyzję przepisem prawnym. Poszkodowany, postawiony przed paragrafem, zwykle nie próbuje się spierać (" trudno, takie są przepisy"), nie podejrzewając nawet, że zastosowanie przepisu może być mniej lub bardziej naciągane.
Przywołane przepisy często stosują się do zupełnie innej sytuacji, lub są tak ogólnikowe, że nie wystarczają do uzasadnienia decyzji ubezpieczyciela.
Kodeks Cywilny określa treść polisy w przepisach ogólnych o zobowiązaniach i dotyczących konkretnie umowy ubezpieczenia. Przepisy dotyczące ubezpieczeń od odpowiedzialności cywilnej mają rangę ustawy (Ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych, ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, opublikowana 22 maja 2003). Do ubezpieczenia Autocasco, oprócz Kodeksu Cywilnego, stosuje się też tzw. ogólne warunki umów AC. Są to uchwały zarządów, odrębne dla każdego towarzystwa i oddzielne od przepisów Kodeksu. Powinny być przedstawione przy zawieraniu umowy. Jeżeli ubezpieczyciel tego nie zrobi, należy koniecznie się o nie upomnieć.
Odmowę wypłaty całości lub części odszkodowania autocasco zawsze uzasadnia się przepisami z ogólnych warunków umów. Nawet jeżeli dokładnie odnoszą się do zaistniałego zdarzenia, można próbować je podważyć, a nawet zakwestionować. Pozwala na to, przyznany klientom ustawowo, status konsumenta. Przepisy nie dopuszczają stosowania tzw. klauzuli abuzywnej, czyli jednostronnej i niekorzystnej dla klienta, dającej przewagę ubezpieczycielowi. Jeżeli już do tego dojdzie, można odwołać się do raportu opublikowanego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Również sąd ma prawo zakwestionowania przepisu z ogólnych warunków ubezpieczenia AC i zadecydowania, że nie stosuje się do konkretnej sprawy.
A oto przykład opisywanych powyżej nadużyć. Przepisy własne jednego z największych TU wymagały od klienta niemalże natychmiastowego zgłoszenia kradzieży ubezpieczycielowi. Nie oznacza to oczywiście, że takie postępowanie jest niewłaściwe, ale po interwencji UOKiK anulowano ten przepis. Inne TU wymagało zgłoszenia policji kolizji w tzw. szerszym zakresie (pożar, wypadnięcie z drogi, dachowanie). Zanegowano jednak fakt kolizji, poświadczony przez patrol policji, niezależnie od policjantów wezwanych przez uczestnika wypadku. Jest to przykład rażącej niekonsekwencji: z jednej strony, wymaga się koniecznie obecności policji na miejscu zdarzenia, z drugiej neguje wartość dowodową notatki policyjnej.
Zawsze należy polemizować z zasadnością przepisu. Przywoływanie go przez TU nie może przesądzać zasadności decyzji.
Porad naszym czytelnikom udzielają mgr Janusz Cymer i mgr Jacek Gęga z Kancelarii Prawnej „Kurier”
Podobne artykuły
Komentarze