17-06-2010, 00:00
Oglądając produkcje filmowe nie jednemu zamarzyło się mieszkanie w londyńskiej kamienicy, czy spokojny dom na leniwym przedmieściu amerykańskiego city. Nikt jednak nie pomyślał, że przecież w Polsce można odnaleźć równie klimatyczne miejsca. Łatwo je przetestować rozgrywając w nich filmowe scenariusze.
Tytuły filmowe przywodzą na myśl różne wspomnienia, jednak zwykle kojarzą się z konkretnym planem zdjęciowym. A gdyby się uprzeć i przenieść plany filmowe do Poznania? Jak potoczyłoby się życie filmowych bohaterów?
ul. Ogrodowa |
Zakochanym w londyńskich klimatach można polecić poznańską ul. Ogrodową. Pnąca się w górę od zatłoczonej Półwiejskiej uliczka pozostawia pewien margines intymności swoim mieszkańcom, mimo lokalizacji w ścisłym centrum miasta. Główny bohater filmu „Notting Hill”, William, po wcześniejszej wizycie w kawiarni miałby krótką drogę do pracy – pobliskiej księgarni.
Rzut beretem od mieszkania, w przyległym parku sąsiadującym jednocześnie ze Starym Browarem, mógłby w spokoju zgłębiać lekturę czy zjeść posiłek na świeżym powietrzu. Okolica najlepszego centrum kultury i sztuki w Europie ma potencjał przyciągania znanych osobistości, więc historia romansu z popularną aktorką miałby ogromne szanse ziszczenia się. A wracając do ekscentrycznego współlokatora, Spike’a, jemu z pewnością przypadłoby do gustu lokum w starej kamienicy z „klimatem” – wśród jej mieszkańców na pewno odnalazłby kilka pokrewnych dusz.
Os. Rozalin |
Serial „Cudowne lata” nieodzownie powiązany jest z widokiem rozbudowanych amerykańskich przedmieść. Symetrycznie rozmieszczone domki, gładkie ulice, zaplanowana zieleń i serialowa Winnie Cooper na rowerku ozdobionym wstążkami.
Wizja enklawy spokoju, zapewniającej najmłodszym odpowiednią przestrzeń do rozwoju i zabawy – taki opis całkowicie oddaje charakter serialu. Dawid Sztandera, prezes Novum Plus budującej Osiedle Rozalin w podpoznańskim Lusowie, zapytany o porównanie swojej inwestycji do filmowego planu, pomimo licznych podobieństw podkreśla istniejące różnice. – Choć wszystkie mają podobny kształt, nasze domy są dopasowywane do potrzeb klienta i nie możemy mówić, że są identyczne. Mamy też zdecydowanie więcej zieleni – tłumaczy Sztandera. – Ale posiadamy to, co najlepsze także w osiedlu z tego serialu: wizualny ład, przemyślany układ domków, ciszę i spokój – dodaje. Mały Kevin Arnold chodziłby do pobliskiej podstawówki w Lusówku. Razem z przyjacielem Paulem na rowerach odkrywaliby tereny pobliskiego lasu i marzyli o przyszłości z dala od starszych kolegów i niezrównoważonego brata skorego do głupich dowcipów.
ul. Poplińskich na Wildzie |
Poznańska Wilda jest pełna urokliwych uliczek. To miejsce może kojarzyć się z nowojorską zabudową ciasno przylegających do siebie kamienic. Każdy budynek to inny styl, kolorystyka, inna historia – tak jak cztery przyjaciółki „Seksu w wielkim mieście”.
Tu jest wszystko, zupełnie jak w serialu: apartamenty, ciemne klatki schodowe, głośni sąsiedzi, ryneczek warzywny, codzienny gwar tętniącej życiem dzielnicy i zatrzęsienie małych sklepików z przewagą używanej odzieży.
Ten aspekt zdecydowanie doceniłaby główna bohaterka Carrie, uwielbiająca odważne stylizacje. Co istotne, Wilda ma dobre połączenie z centrum – tramwaje, autobusy dzienne i nocne, a gdy przystanek okazuje się zupełnie nie po drodze po całonocnych klubowych szaleństwach, można zwyczajnie przejść się do domu. Jednak od planu „Sexu w wielkim mieście” miejsce to różni się tym, że Carrie Bradshaw szybko połamałaby ukochane szpilki od Manolo Blahnika i miałaby zdecydowanie starszą grupę ulicznych adoratorów niż oryginalnie.
Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność. Filmowy rozmach architektoniczny, generatory mgły, romantyczne zachody słońca w miejskim parku… Ważne, żeby umieć dostrzec potencjał w miejscach bliskich, niekoniecznie tych znajdujących się na drugim końcu świata.
Komentarze